Od pierwszego sierpnia w niektórych polskich klinikach można wykonać badanie, które wykrywa komórki nowotworowe jeszcze przed pojawieniem się objawów. To duży krok w dziedzinie profilaktyki i leczenia raka. Wykonanie takiego badania nie wyklucza pacjenta z możliwości leczenia w ramach badań klinicznych.
Tradycyjna biopsja, która była dotychczas przeprowadzana u pacjentów z podejrzeniem nowotworu, polegała na pobraniu chorej tkanki (np. wycinku guza), a następnie poddaniu jej analizie mikro- i makroskopowej. W przypadku płynnej biopsji wystarczy pobrać krew pacjenta, w której krąży pozakomórkowe DNA, a następnie poddać ją tzw. NGS, czyli sekwencjonowaniu nowej generacji. Dzięki tej technice możliwe jest rozpoznanie poszczególnych genów i ich mutacji, a także ustalenie poziomu nowotworowego DNA według skali CNI.
Płynna biopsja zdobywa na całym świecie coraz większą popularność. Może doskonale uzupełniać tradycyjne metody diagnozowania nowotworów. Szybka informacja o stanie zdrowia, jaką pacjent otrzymuje na podstawie badania metodą płynnej biopsji, może znacznie ograniczyć ilość stresów, związanych z czasem oczekiwania na wynik innych badań. To małoinwazyjna metoda, którą mogą stosować nawet kobiety w ciąży i matki karmiące.
Badanie, o którym mowa, może zmniejszyć liczbę niepotrzebnych biopsji i dolegliwości z nią związanych oraz uboczne skutki, które zabieg biopsji tkankowej może powodować. Czułość tych testów, dla poszczególnych rodzajów raka wynosi ponad 90% (np. dla raka prostaty 93-95%). Dane te potwierdzają badania kliniczne. Dzięki temu, test Cni jest najbardziej czułym badaniem dostępnym na rynku.